Bierzesz głęboki wdech. Musi Ci starczyć na cały dzień. Zakładasz niewidzialną zbroję. Wchodzisz do środka. Witasz się z dziewczynami w recepcji, posyłając im uśmiech nr 3 (ma wyglądać na serdeczny, ale nie przyjacielski). Trzeba stawiać granice.
Wkładasz swoją porcję jedzenia do pracowniczej lodówki.
Idziesz od razu na górę, do biurka. Postawa nr 5 (pobudzona, pełna wigoru i czaru). Kątem oka obserwujesz, czy Wielki Brat znajduje się w zasięgu wzroku. Po postawie towarzyszy poznajesz, że nie. Twoją radość psują jego Klony, pozdrawiające Cię właśnie kiwnięciem dłoni.
Oho, trzeba podkręcić entuzjazm. Przykręcasz śrubkę.
- Słuchaj, jest sprawa. Trzeba wykonać projekt X, Y, Z i Z+. Może jeszcze zdążysz Z++. Jak to zrobisz, czeka Cię wielka nagroda: tekst będzie podpisany Twoim nazwiskiem! – Klon 1 szczerzy zęby.
- Super! – słyszysz swój własny głos.
Idziesz do biurka chodem nr 5 (nadal pełen wigoru i czaru). Patrzysz na stertę zadań, uginającą się skrzynkę pocztową i widzisz latające myszy przed oczami. Kiedy tak wpatrujesz się w jedną z nich, widzisz, że to Klon 2 zagląda Ci w twarz i energicznie macha.
- Piona! – drze się jak na wystąpieniu politycznym.
Szybko wstajesz, podajesz rękę i nastawiasz głos na wyższy decybel. Odpowiadasz, mając nadzieję, że zabrzmiało to choć w ⅓ podobnie. Rozpaczliwie szukasz słuchawek. Są! Zakładasz je, próbując ustawić myśli w rządki, ponumerować priorytety i przyspieszyć swój rytm pracy. Co będzie, gdy przyjdzie Klon 3 i zobaczy te mizerne efekty? Na to nie można pozwolić. Pracujesz tak może z pół godziny, kiedy dzwoni telefon. Myślenie o wilku wywołało go z lasu. Klon 3 przypomniał, że trzeba jeszcze zrobić projekt Z+++ i to w tej sekundzie.
- Trzeba wydrukować projekt, zapakować i dowieźć go na dworzec za 2 godziny. Tam przekażesz go Zaufanej. To będzie Twoje wyzwanie, cieszysz się, prawda? – w głosie Klona 3 słyszysz podniecenie nr 6 (niemal ekstaza).
Myszy już nie tylko tańcują przed oczami, ale chyba wygryzają mózg. Czy z zewnątrz widać, jak paruje Ci czaszka?
- Nie sądzę, żebym zdążyła w 2 godziny. Możemy przedłużyć termin dostarczenia paczki? – ostrożnie pytasz, usiłując zachować postawę nr 3 (przyjacielską).
- O nie! To jest Twoje zadanie. Nie ma, że się nie da. Trzeba przekraczać siebie. To powinien robić odpowiedzialny lider. Pamiętaj o osobowości wędkarza: nie rybę, a wędkę. I właśnie teraz masz szansę nim się stać – Klon 3 radykalnie zmienił postawę na nr 2 (upominający, badawczo – podejrzliwy).
Oby Klon 3 nie doszedł do poziomu 0, oznacza to: pisk, lament, ciskanie gromów, a u Wielkiego Brata cholerę, szarżującą wściekliznę i burzę z piorunami. Jednak wiesz, że Klona 3 nie stać na taką postawę, w szeregu poddanych daleko mu do Wielkiego Brata. Ale jak to: wątpią, że Ty nie jesteś wędkarzem?! Czujesz to, tu chodzi o szlachetny cel, o to, żeby pokazać, że można wstać z kolan!
- No, dobra – postawa nr 2. – Postaram się, zobaczę, co da się zrobić. Komu konkretnie przekazać paczkę? – pytasz.
- Masz napisane w mailu – obniżenie postawy do nr 1 (zima, chłód).
Rozwijasz motorek w nogach i docierasz na miejsce. Podajesz projekt Zaufanej i luzujesz zbroję. Jesteś zadowolona z siebie. Co prawda, masz majaki przed oczyma, ale wracasz do biura. Chcesz to zrobić szybko, bo wieczorem zajmiesz się swoimi projektami.
Przypominasz sobie o obiedzie. Wchodzisz do pracowniczej kuchni. Siedzą tam setki Klonów, a obok nich Twoja ekipa. Dopiero teraz masz szansę z nimi porozmawiać. Kątem oka widzisz spojrzenia śledzące i porozumiewawcze. Nie zwracasz na to uwagi. Podchodzisz do ekipy. Koleżank 1 je pizzę, a Koleżanka 2 opowiada o planach ciekawej wyprawy. Przez chwilę czujesz się Człowiekiem/Kobietą. Głośno się śmiejesz i opowiadasz dowcipy. Naturalna postawa nr 5.
Coś tu jednak śmierdzi. Czujesz za sobą oddech któregoś Klona. Szybka analiza i oliwienie śrubek: co ja powiedziałam? Wszystko wydaje się być w porządku. Wracasz do biurka. Coś jednak lekko skrobie w tyle Twojej głowy. Uznajesz jednak, że myszy miały dziś bardzo aktywny dzień i nie przejmujesz się tym. Najważniejsze, że nie ma, że się nie da. Postawa nr 4 (aktywność nie do pobicia) i jedziemy. Przecież jeden za wszystkich, wszyscy za jednego!
W trakcie pracy czujesz na sobie wzrok Klona 4. Nie masz jednak czasu się zastanawiać, bo oto wszyscy podrywają się na równe nogi i tańcują prawie tak, jak myszy w Twojej głowie. Domyślasz się, że nadszedł Wielki Brat.
Klony podkręcają postawy do nr 6, powietrze iskrzy. Patrzysz na to i widzisz ich szczerzące się zęby, spływający pot po twarzy i niesłabnącą chęć zrobienia wrażenia. Gdzieś już to widziałeś, chyba na krakowskim rynku między restauracjami a Kościołem Mariackim.
Jeden z Klonów zostaje pośrednikiem Wielkiego Brata. On sam po próżnicy nie będzie chodził do naszego pokoju, na końcu korytarza jest przecież jego gabinet. I tam właśnie zmierza Klon. Rozwija motorek, zabierając po drodze ciasteczka, bo już widzi, że Wielki Brat jest w nastroju nr -8 (ciężko tykająca bomba). Przełykasz ślinę.
Najgroźniejszym wrogiem człowieka jest jego układ nerwowy.
George Orwell – „Rok 1984”
Za chwilę wraca Klon 5 w nastroju -5 (bliski płaczu), naradza się z innymi Klonami. Koleżanki patrzą ze strachem na siebie i na mnie, ale szybko wracają do swoich projektów. Zdążyliśmy jeszcze umówić się na spotkanie, żeby odreagować. Lecz to stanie się już po zrzuceniu zbroi i wyjściu z Gmachu.
Nagle drzwi do naszego pokoju otwierają się i wchodzi Klon 6. Woła mnie. Idę na sztywnych nogach, naciągając skórę twarzy i próbując odzyskać mimikę. Liczę oddechy, ponieważ mychy już całkiem wariują. Klon 6 jest spokojny i zdystansowany (poziom nr 3). Wchodzę do osobnego pokoju, a tam znajduję Klona 4 (lodowaty nastrój -2) i płaczącego Klona 5.
- Stajesz się nieosobą – cedzi Klon 4. – Chcesz wiedzieć, dlaczego?
Czujesz, że zbroja powoli się topi. Drżysz.
- Tak – hardo patrzysz Klonom w oczy.
Klon 5 patrzy ze smutkiem (-2). Trochę współczujesz jemu, a trochę sobie.
- Zadajesz zbyt dużo pytań o to, jak robić projekty, a przecież wiesz, kim jest Zaufana. Za dużo przesiadujesz w kuchni, a za mało przekraczasz siebie – płaczliwie mówi Klon 5.
Jestem nieosobą. Ok. I mogę tak po prostu wyjść? Czujesz ten Klonowy wzrok na sobie. Plan się wypełnił. Zbyt słabo podkręcone postawy? Niski współczynnik entuzjazmu? Wykryli myślozbrodnie? A może … Klon 5 należał do Policji Myśli?
- Ewaporacja – Klon nr 4 uciął moje rozważania i wymierzył we mnie palec wskazujący.
No cóż, potem też jest życie.
Przynajmniej zrobię wydech.
***
To mój komentarz do reportażu Janusza Schwertnera pt. “Tutaj nie jestem księdzem” na temat warunków pracy w Stowarzyszeniu WIOSNA. Długo się zastanawiałam, czy go napisać, ale coś mi kazało to zrobić. Śledzę komentarze i wpisy kolegów oraz dziennikarzy na ten temat. Jednak odwagi dodały mi świadectwa dawnych kolegów i koleżanek lub osób, których nie znam, ale w jakiś sposób jesteśmy związani z Wiosną.
Jaki jest cel tego tekstu?
Na moim blogu piszę nie tylko o pozytywnych doświadczeniach, ale też tych bardzo trudnych. Najważniejsze jednak dla mnie jest to, żeby te emocje przetransformować, zobaczyć całość z zupełnie innej strony i poszukać swojej sprawczości. Przede wszystkim jednak chcę powiedzieć, że nie warto aż tak ryzykować, chcąc zdobyć pierwsze doświadczenia zawodowe. I warto słuchać swojej intuicji, zanim gdzieś (i z kimś) się wyląduje. Skłamałabym jednak, gdybym powiedziała, że spotkały mnie tam wyłącznie trudne doświadczenia: wiele się tam nauczyłam i poznałam niesamowitych ludzi. Bardzo cenię ideę Szlachetnej Paczki i pozostałych projektów, ale z pełną świadomością mówię, że każdy w tym projekcie jest ważny, nie tylko twórca. I że warto słuchać swojej intuicji i cenić siebie, zanim gdzieś (i z kimś) się wyląduje. “Odpowiedzialny lider” jest jak dobry wędkarz: dba o swoje “wędki”. W innym wypadku ta opowieść to FAKE.