Gdy Ola wyjeżdżała na urlop, z szafy wysypywały się trupy. “Któregoś dnia zadzwoniła do mnie rozstrzęsiona mama. Prawie dostała zawału. Powiedziała, że w naszym domu była policja. Szukali mnie, bo szef-partner nie stawił się na przesłuchanie. Tego było już za wiele”.