Koronawirus, błoto i kobiecość?! W trzecim odcinku podcastu: „Mam na imię Dzika” odkrywam powiązania tych pozornie odległych od siebie rzeczy.

Rety Kobiety – niezwyczajny blog społeczny
Bo życie tworzą kobiety!
Koronawirus, błoto i kobiecość?! W trzecim odcinku podcastu: „Mam na imię Dzika” odkrywam powiązania tych pozornie odległych od siebie rzeczy.
Jak wspierać kobiety i dziewczynki? Jak motywować? Na czym polega wspieranie i budowanie wpływu społecznego? Czekolada, szczęście i motywacja. Girl power.
“Niech ktoś wreszcie zatrzyma świat, ja wysiadam” – mimo że rzadko słucham Anny Marii Jopek, te słowa same do mnie przyszły. Świat faktycznie pędzi, a po drodze potykamy się o fakty, opinie i faktoidy z ust najróżniejszych ludzi. A jak w tym wszystkim odnaleźć siebie i własną energię?
Jak nie zwariować?! Pretekstem do tego wpisu są różne, często skrajne opinie na ważne tematy, presja społeczna i radykalizowanie przekonań. Brzmi groźnie, jak żale trzydziestoletniej kobiety nad światem, w którym wciąż obowiązują podwójne standardy? Gdy przeniesiemy się z perspektywy ogólnie pojętego “świata” na okoliczne podwórko, u niektórych zobaczymy podobne reakcje. “Uważam, że kobiety mają takie same prawa, jak mężczyźni, ale nie jestem feministką”, “Dobrze się odżywiam. Nic się nie stanie, jeśli dwa razy w tygodniu zjem pizzę”, “Jestem wierząca, wiara zabrania mi chodzenia na jogę, bo stracę kontrolę nad swoim umysłem i ciałem”, “Mam z rodzicami dobre relacje, tylko czasem pozwalam mamie decydować za siebie”. Część z tych zdań jest w całości wypowiedziana na głos, reszta w głowie. To są kobiety i mężczyźni, których spotykamy na co dzień. Może czują inaczej, ale boją się zmienić albo chociażby wypowiedzieć na głos to, co naprawdę myślą? A jeśli tak właśnie myślą?
Ty na swoim podwórku i w swoim pokoju
Na dzieje “świata” nie za bardzo mamy wpływ (chyba że właśnie dokonujemy jakichś przełomów w nauce, technice itp), ale na szczęście na własne “podwórko” już tak. Oczywiście wiadomo, że nikt z nas nie jest samowystarczalnym bytem. Jesteśmy stadnymi zwierzętami i potrzebujemy akceptacji drugiej osoby. Z mojej perspektywy ważne jest wyczucie granicy. Czy to bycie “jeszcze-sobą”, czy raczej bycie “sobą dla innych”? Co mogę powiedzieć w tej grupie znajomych, a czego już lepiej nie mówić, żeby nie wzniecać kłótni? Czasem jednak nasze działania będą nieakceptowane przez niektórych. Jeśli jednak nam dają szczęście, radość, siłę, to znaczy, że to TA droga.
Żywot człowieka wrażliwego
Bycie sobą w dzisiejszych czasach naprawdę nie jest łatwe. Gdy wracamy do domu, stajemy przed lustrem, jesteśmy nago sami ze sobą. Wtedy można zdjąć wszystkie maski (stałe lub tymczasowe) i wyjść na spotkanie samej siebie. Myślę, że najlepiej wykorzystać ten czas na jak najlepsze dotarcie do siebie. Wtedy nie tak łatwo wytrącić nas z równowagi. Przed nami mnóstwo takich sytuacji, w których będzie ciężko wyczuć te granice. Ale też mnóstwo takich, które będą uskrzydlały i umacniały w tym, że idziemy właściwą drogą. A jakoś tą kobietą trzeba “się stawać”, niezależnie od wieku 🙂
O tym, jak pozytywnie zwariować
Jakie są moje sposoby na to, żeby spotkać się ze sobą, nie zwariować, a jeszcze dać coś innym? Albo inaczej: jak pozytywnie zwariować, czyli w pewien sposób uniezależnić się od czynników zewnętrznych i utrzymać radość? Roboczo nazwałam je Księgą Zdrowia, choć to brzmi trochę jak z poradnika naszych babć. Nie chcę zabrzmieć jak jakiś trener czy coach, ale spisałam nawyki dotyczące żywienia, zdrowia fizycznego, psychicznego i po prostu to, co sprawia, że mam błysk w oku 🙂
To chyba najważniejsze elementy mojej Księgi Zdrowia. A jakie są Wasze? Każdy jest inny, dlatego jestem bardzo ciekawa sugestii 😉